Spotykam pod sklepem sąsiada. Niesie dwie siaty pełne puszek z piwem.
- Co tam, panie Pierzyna - mówię. - Balety dzisiaj u pana.
- To jest okup - odpowiada sąsiad, blady jak twarożek. - Za psa.
- Jakiego psa.
- Uprowadziły mi psa złodzieje. Pod sklepem go zaparkowałem, wchodzę, wychodzę - psa nie ma. Kartkie mi zostawili.
- Pokaż pan te kartkie - mówię. Sąsiad podaje mi kartkę od porywaczy. To ważna poszlaka, więc robię jej zdjęcie. - I co, panie Pierzyna. Piwo pan niesiesz terrorystom.
- A co mam zrobić, Mrozińszczak?
- Idź pan na policję.
- Na jakie policję? Na Grochowie jesteśmy.